poniedziałek, 25 maja 2015

"W imię miłości" Katarzyna Michalak


Na samym wstępie chciałbym ostrzec wszystkie Panie, aby nie czytały tej książki publicznie, zwłaszcza z maskarą nałożoną na rzęsy. A chusteczki do osuszania łez to akcesorium niezbędne, bez którego ta lektura może skończyć z mokrymi stronicami.

Okładka głosi, iż "Od czasów Ani z Zielonego Wzgórza nie opowiedziano tak wzruszającej historii", ale "Ania..." przy "W imię miłości" to pikuś - zupełnie inny gatunek. 

Z książką Montgomery łączy ją chyba tylko bohaterka - dziesięcioletnia Ania, która przyjeżdża do dziadka do Jabłoniowego Wzgórza. Podróż pociągiem odbywa sama, gdyż jej matka umiera w hospicjum na raka mózgu. Dziadek Edward jedyny jej krewny, jest, tak na prawdę, całkowicie obcą jej osobą, ale to jej ostatnia deska ratunku. Jeśli nie przyjmie on dziewczynki, Anię czeka opieka społeczna i dom dziecka. W drodze spotyka mężczyznę - Neda Starskiego (czyżby inspiracja "Grą o tron"?), który także szuka Jabłoniowego Wzgórza, aby podjąć tam pracę. Od razu przypadają sobie do gustu i szybko zostają dobrymi przyjaciółmi. 

Edward jest wyjątkowo młodym dziadkiem - ma jedynie 44 lata. Zarówno matka Ani, jak jej babcia, uległy namiętnością młodości i w konsekwencji zmuszone były do samotnego, nastoletniego macierzyństwa. Edward córkę i wnuczkę widział raz w życiu, przed siedmioma latami, kiedy to odwiedziły go z prośbą o pomoc finansową. Wtedy był dla nich bezlitosny, zażądał badań z krwi na potwierdzenie ojcostwa i kategorycznie odmówił pożyczki. Teraz, gdy dowiedział się że jego córka umiera, zostawia Anię pod opieką gospodyni i nowego zarządcy - Neda i wyrusza do Warszawy pojednać się z nią, a także podjąć walkę o jej życie.

Książka napisana jest bardzo przyjemnym piórem, barwny i ciepły styl autorki sprawia że jest niezwykle wciągająca. Bohaterowie są wyraziści i wzbudzający naturalne i spontaniczne emocje w czytelniku. Jednak olbrzymią wadą książki jest przesada w jaką popadła Pani Michalak. Takiego natężenia nieszczęść na centymetr kwadratowy papieru nie spotkałam chyba od czasu "Samotności w sieci". Matka umierająca na raka mózgu, bieda i osamotnienie małej dziewczynki nie wystarczyły autorce. Trzeba było jeszcze dodać do tego koktajlu mężczyznę, który zabił człowieka w obronie katowanego dziecka, dziewczynę molestowaną seksualne przez ojca, a także burzę z piorunami, w trakcie której ulega wypadkowi jedna z bohaterek. 

Wątek romantyczny pojawia się tak tylko przy okazji. Wszak Ned to przystojny, dobrze zbudowany, samotny trzydziestolatek o mrocznej przeszłości. Żal nie wykorzystać takiego potencjału. Po cichu wam powiem, że trochę szkoda. Więcej Neda, a mniej tragedii, dobrze zrobiłoby tej historii.

Mało wiarygodne (czytaj mocno naciągnięty) jest motyw, w którym Edward w ciągu kilku dni zdobywa milion złotych, potrzebnych mu, aby zapłacić za eksperymentalną operację córki.

Podsumowując, książkę oceniam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jest pozycją która niewątpliwie stanowi umilenie wieczorów. Bardzo mocno działa na emocje, za co należy dać jej olbrzymiego plusa. Jednak momentami wydaje się, że autorka straciła wiarę w siłę tej historii i jeszcze postanowiła dodać kolejne niepowodzenia, nieszczęścia i zmartwienia jej bohaterom, tak na wszelki wypadek, aby na pewno każdy czytelnik uronił choć jedną łzę nad ich losami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...