Z typami romansowych bohaterów jest trochę jak ze spodniami, gdy modne są rurki, kupisz je w każdym sklepie, za jakiś czas wrócą do łask dzwony, a ogrodniczy choć obciachowe, czasem są bardzo przydatne. Z łask kobiecych czytelniczek powoli odchodzą amanci wampiry, amanci biznesmeni też są dość mocno eksploatowani, a amanci samotni ojcowie są mało ekscytujący, jednak bardzo rozczulający.
Lilli Feisty w swojej powieści prezentuje nam bardzo popularny ostatnio typ, ale jeszcze ciągle nie oklepany, a mianowicie przystojnego, zmysłowego, aroganckiego szefa kuchni.
Phoebe dziedziczy po wujku i ciotce restaurację w niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Niestety w spadku nie dostała także zdolności kulinarnych i aby ratować rodzinny interes zmuszona była zatrudnić profesjonalnego kucharza. Decyduje się podjąć współpracę z Nickiem, słynnym szefem kuchni, który właśnie stracił etat w luksusowej restauracji w Los Angeles. Bardzo szybko okazuje się, że żadne z nich nie będzie zadowolone z takiego obrotu rzeczy.
Nick to wypisz wymaluj Gordon Ramsey, gość o wysokim mniemaniu o sobie, prawdziwy tyran w kuchni, pozer,który jeździ drogim samochodem i ubiera się w modne ciuchy. Phoebe natomiast swoją restauracje prowadzi w duchu żywienia organicznego. Potrawy przyrządzane są z produktów, które sama wyhodowała na swojej farmie, a klientela to większości weganie lub wegetarianie. Jak w takich warunkach Nick ma gotować klasyczne, acz wyszukane dania, którymi zachwycał do tej pory? Oj, bardzo mu się nie podoba nowa praca. Czym bardziej mu się ona nie podoba, tym bardziej daje temu wyraz, doprowadzając swoją pracodawczynię do szału. A takie burzliwe kłótnie mogą kończyć się tylko w jeden sposób.
Wątek erotyczny w powieści jest całkiem nieźle rozbudowany, ale taki trochę na siłę opisujący przeróżne techniki, tak jakby autorka bała się powtórzeń (których nota bene nie ustrzegła się w zwyczajnym opisie bohatera). Niektóre sceny wydają się być nawet lekko żenujące, tak jak na przykład "randka z wibratorem" naszej bohaterki, i to tuż po schadzce z Nickiem. Nie lepsza jest scena obijania pośladków (litości!) trzepaczką do jajek.
Narracja w książce nie zalicza wysokich lotów. Często jest szarpana dygresjami, które wprowadzają chaos w wątku opisywanym. Czasem chwytałam się na tym, iż nie wiedziałam, którą kwestię w trackie dialogu wypowiada Phoebe, a którą Nick. Co nie świadczy też zbyt dobrze o ukształtowaniu charakterystycznych cech tych bohaterów. Gdy się kłócą wydają się być tacy sami.
Podsumowując nie oceniam tej książki zbyt wysoko. Owszem przeczytałam ją w jeden wieczór, ale to wcale nie świadczy iż jest godna polecenia. Nie twierdzę jednak że nie może się ona spodobać. Po prostu zbyt wiele już przeczytałam książek tego gatunku, aby zachwycać się pozycja nie do końca dopracowaną. Myślę że autorka ma potencjał, chociaż nie wiem czy go utraciła, czy jeszcze nie rozwinęła go w szóstej już w swoim dorobku książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz