poniedziałek, 16 listopada 2015

"Papierow róża" Diana Palmer


Drugi tom cyklu "Hutton".

Moje pierwsze spotkanie z Dianą Palmer, które wywołało u mnie szereg mieszanych uczuć. Postaram się te uczucia uporządkować i przedstawić wam w miarę jasno moje zdanie na temat "Papierowej róży".

Osią całej historii są relacje pomiędzy Cecily i Tate. A są to bardzo skomplikowane relacje. Wszystko zaczęło się przed laty, gdy siedemnastoletnia Cecily zostaje uratowana przez Tate'a od molestowania, jakiego dopuszczał się względem niej ojczym. Przystojny wybawiciel załatwia jej tajemnicze stypendium, dzięki któremu Cecily podejmuje studia antropologiczne. Dziewczyna zakochuje się w nim po uszy, on jednak trzyma ją na dystans. Dlaczego? Gdyż potajemnie sam finansuje wszystkie wydatki związane z jej nauką. Dodatkowo jest on czystej krwi Indianinem z plemienia Lakota i uważa, że za żonę może pojąć jedynie kobietę, która będzie miała takie same korzenie jak on. Ach, zapomniałabym! Kolejnym powodem jest jego zawód - szpieg z tajnej agencji CIA. Dużo tego, prawda?

W trakcie całkiem sporych rozmiarów powieści będziemy śledzić rozterki targające zarówno jego, jak i jej sercem. A wszystko to na tle emocjonujących wydarzeń związanych syndykatem hazardowym, tajemnicą rodzinną, szantażem i walką o prawa Indian w USA. Brzmi interesująco? Mi bardzo podobały się ogólne założenia związane z fabułą. Można byłoby zrobić z tego doskonałą powieść, noszącą znamiona nie tylko romansu. Niestety autorka nie do końca podołała. Swoją uwagę skupiła na relacjach pomiędzy bohaterami, dość lekkomyślnie postępując w kwestiach intryg przestępczych, w które zabrnęła. Bardzo naiwne ich rozwiązania, są dużym minusem tej książki. Za to więzi emocjonalne rozpracowała bardzo dokładnie.

I tutaj mam moje kolejne rozterki. Cecily w "Papierowej róży" zostaje przedstawiona jako zapatrzona bez reszty w jednego mężczyznę dziewczyna, która została bardzo skrzywdzona emocjonalnie w dzieciństwie i jedyną osobą jakiej może zaufać jest Tate. No niech będzie - można to obronić. Niestety słyszałam opinie, że takie cechy nosi większość bohaterek książek pani Palmer. Nie brzmi to dla mnie zachęcająco. Ale skupiając się jedynie na Cecily muszę przyznać, że nie licząc jej małego ogłupienia na punkcie ukochanego, autorka stworzyła ją bardzo ciekawą kobietą. Jej argumenty w dyskusji wielokrotnie do mnie przemawiały i na prawdę nie mogłam zrozumieć, dlaczego Tate pozostawał wobec nich obojętny.

Diana Palmer ma pewne problemy z czasem akcji, niekiedy coś dzieje się dzień wcześniej, a za parę stron tydzień wcześniej. Trąci to lekkim niedopracowaniem. Autorka chyba nie przeczytała ze zrozumieniem swojego dzieła przed wysłaniem do druku. Bardzo częste są także powtórzenia. Ta sama rzecz powiedziana trzeci raz w ciągu jednego rozdziału może zirytować czytelnika.

Podsumowując pomysł był dobry. Emocje ciekawie rozbudowane. Jednak warsztat pozostawia wiele do życzenia.

3 komentarze:

  1. Ojej, chyba jednak nie przekonam się do tej autorki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie jest aż tak źle. W sumie czyta się bardzo szybko i lektura wciąga. Mnie po prostu irytowały niektóre wpadki Pani Palmer.

      Usuń
  2. Miejmy nadzieję, że autorka wyciągnie wnioski i kolejne książki będą bardziej dopracowane. :)

    Erna

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...