poniedziałek, 29 lutego 2016

"Złoto" Maggie Osborne


Czytając "Złoto" trudno było mi uniknąć skojarzeń i porównań z inną książką którą ostatnio czytałam, a która rozgrywa się w podobnym klimacie, czyli "Uwiedzioną" Jude Deveraux. Zaraz wam wytłumaczę dlaczego, a także ocenię, która wypada lepiej w tej konfrontacji.

Low Don to prosta poszukiwaczka złota. Żyje w tymczasowym obozie, wraz z kilkudziesięcioma mężczyznami, których głównym celem w życiu jest wypatrywanie świecących grudek w rzecznym piasku. Gdy na osadę spada zaraza ospy, Louise, gdyż tak brzmi prawdziwe imię dziewczyny, podejmuje się opieki nad chorymi towarzyszami. Nie straszne są jej trudy tego nieprzyjemnego zajęcia. Gdy zaraz przemija, okazuje się że wielu z rekonwalescentów przeżyło tylko dzięki trosce i poświęceniu Louise. Dlatego też mężczyźni, w podzięce, postanawiają spełnić największe marzenie Low Down. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy dziewczyna wyjawia, że najbardziej na świecie pragnie mieć dziecko. Następne wydarzenia spadają na bohaterów, przewracając ich życie do góry nogami: losowanie, ślub, zerwanie zaręczyn (gdyż "szczęśliwym" oblubieńcem zostaje Max, który za kilka dni ma wziąć ślub z piękną Philadelphią). A to wcale nie koniec kłopotów

Gdzie tu podobieństwa do "Uwiedzionej"? Po pierwsze obie książki rozgrywają się w dziewiętnastowiecznych Stanach Zjednoczonych - w czasach pionierów - czyli ludzi czynu, którzy swoją ciężką pracą budują przyszłość bardzo młodego jeszcze narodu. Skojarzenia też przywołują główne bohaterki, które z prostych dziewczyn przechodzą metamorfozę na żony właścicieli ziemskich. Obie za rywalki mają piękne panny z dobrego domu, które są nieco rozpuszczone i cenią sobie głownie zdobne suknie i wygodne życie. A panowie w obydwu książkach są zapatrzeni w powierzchowne piękno, nie dostrzegając tego, co głębiej drzemie w osobowości kobiet ich życia.

Która więc z książek podobała mi się bardziej? Zdecydowanie "Złoto". Powieść ta była bardziej spójna, wydarzenia choć może mniej prawdopodobne, jednak lepiej rozegrane, a niuanse decydujące o ostatecznym wykończeniu książki lepiej dopracowane. Choćby taki mały estetyczny szczegół, że Louise przed pójściem do łóżka z mężczyzną zmyła z siebie te pokłady brudu, z którymi żyła na co dzień, natomiast bohater "Uwiedzionej" miał tą wątpliwą przyjemność przespać się z kobietą śmierdzącą.

W ogóle bohaterowie Osborne wzbudzają znacznie lepsze wrażenie niż ci u Deveraux. Są wiarygodni, sympatyczni, ich postępowanie jest przemyślane. I choć ja osobiście nie lubię w książkach takich mężczyzn jak Max, którzy zawsze postępują tak jak powinno się postąpić, kładąc na szali swój honor, kosztem swojego szczęścia, to wzbudza on mój szacunek, a co za tym idzie aprobatę. Natomiast Wesley z "Uwiedzionej" to niedojrzały, popędliwy, rozchwiany emocjonalnie chłopczyk, który tylko udaje prawdziwego mężczyznę.

"Złoto", więc szczerze polecam. Tak w skrócie to: przyjemna lektura, wiele wydarzeń, wartości godne pochwały i przesłanie, że miłość nie zawsze musi zacząć się od pożądania. 


3 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się ta okładka. Taka słodka, ładne kolory. I mam podobne odczucie względem fabuły, troszkę skojarzyła mi się z „Uwiedzioną”. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię książki tej autorki. Przeczytałam wszystkie dostępne w mojej bibliotece, w tym "Złoto".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to pierwsze z nią spotkanie. Na pewno nie ostatnie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...