poniedziałek, 13 sierpnia 2018

"Nieczuły rozpustnik" Lisa Kleypas


Lisa Kleypas to dla mnie pewnik. Jej książki gwarantują dobrą zabawę. Są humorystyczne, romantyczne, z ciekawymi postaciami, namiętnymi scenami. Wręcz idealne na poprawę humoru. "Nieczuły rozpustnik", który rozpoczyna nową serię The Raveneles, posiada wszystkie te cechy i ani trochę nie zawodzi wiernych czytelniczek.

Devon dziedziczy tytuł hrabiowski po tragicznie zmarłym kuzynie. W spadku dostaje zrujnowany dwór, zaniedbany majątek i dzierżawców, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. A wisienką na torcie jest buńczuczna wdowa po kuzynie i jego trzy ekscentryczne siostry.

Początkowe plany sprzedaży wszystkiego i umycia rąk od problemów, nowy hrabia zmienia pod wpływem Kathleeen - pogrążonej w żałobie żony zmarłego kuzyna. Chociaż małżeństwem tych dwoje było raptem trzy dni, kobieta z uporem maniaka przestrzega wszystkich najsurowszych przykazań swojego wdowiego stanu.

Romans w tej powieści jest pełen pasji. Devon i Kathleen kłócą się zawzięcie, żadne z nich nie chce ustąpić na krok od swoich przekonań, ale również pałają do siebie gorąca namiętnością. Dzięki temu jesteśmy świadkami przerzucania się złośliwymi uwagami, kilku burzliwych kłótni, ale również bardzo namiętnych pocałunków i upojnych nocy.

Ważną rolę w tej książce odgrywają postacie drugoplanowe. Brat Devona West jest wprost do pokochania, on będzie bohaterem piątej części cyklu. Bliźniaczki - Pandora i Kasandra już teraz zapewniają nam sporo zabawy swoimi charakterami porównywalnymi do tornada. Natomiast Helen, która będzie bohaterką drugiej części, choć spokojna i nieśmiała zapowiada się na fantastyczną kobietę. Już nie mogę doczekać się polskiego wydania "Marrying Winterborne". Zwłaszcza, że duży wstęp do tej historii autorka zaserwowała nam w "Nieczułym rozpustniku".

Tyle zachwytów ode mnie, że aż zęby bolą. Czy jednak książka miała wady? Może, nie wiem, nie zauwazyłam. Lubię autorkę, jej styl, jej humor. Może trochę za dużo erotyki momentami wkrada się do jej książek, ale wybaczam jej. Dla mnie przy lekturze najważniejsza jest dobra zabawa a "Nieczuły rozpustnik" w stu procentach mi ją zagwarantował.

4 komentarze:

  1. Hahaha, mam to samo! Nie umiem znaleźć wad w książkach Lisy. Właśnie zabieram się za ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj. Ciekawe czy ta też Ci się spodoba :)

      Usuń
  2. Ja mam to samo ale ostatnio katuje czytnik Sabriną Jeffries, ma bardzo podobny styl do Lisy i książki z dużą dozą poczucia humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam jej "Więzy krwi" - fajne były, ale nie porwały mnie na tyle aby zakochać się w autorce. Zapewne jeszcze do niej kiedyś wrócę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...