Rankhor członek Bractwa Czarnego Sztyletu to niezwykle przystojny mężczyzna. Z racji swojej urody i powszechnego uwielbienia kobiet, przez przyjaciół nazywany jest Hoolywood. Ale jak każdy bohater serii J.R. Ward nosi ciężkie brzemię przeszłości. Za grzechy jakich dopuścił się za młodu, ukarany został klątwą w postaci bestii, która budzi się w nim gdy przestaje panować nad swoimi emocjami. Staje się on wtedy dzikim zabójcą, który rozszarpuje i pożera wszystkich, których spotka na swojej drodze.
Czy będzie w stanie kontrolować siebie w obliczu wielkiej namiętności do ludzkiej kobiety?
A na drugim planie wojna z Korporacją Reduktorów trwa dalej. Nowi rekruci ciągle zasilają mrożącą krew w żyłach organizację. Wraz z miłością Rankhora do akcji wprowadzeni zostają nowi bohaterowie - piękna wampirzyca Bella oraz niemy młodzieniec John. Zwłaszcza na postać chłopaka należy zwrócić szczególną uwagę, gdyż będzie on nam czynnie towarzyszył do końca sagi, a jego przeszłość, którą będziemy powoli poznawać też jest niezwykle istotna.
"Ofiara krwi" to jest ciągle jeszcze rozgrzewka, jeśli chodzi o możliwości autorki. I chociaż doznania seksualne opisane w książce trochę odbiegają od tych całkiem typowych, wszystko trzyma się jeszcze w granicach akceptowalnych dla przeciętnej czytelniczki romansów.
Jest to jedna z moich ulubionych części cyklu. Oczywiście ze względu na bohatera. Rankhor bardzo ujął mnie za serce i obok Mordha, którego lepiej poznajemy dopiero w tomie 7.1 i 7.2 jest moim ulubionym wampirem. Bardzo żałuję, że w dalszych częściach schodzi mocno na drugi plan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz