sobota, 22 sierpnia 2015

"Rozkosze damy" Nicole Jordan


Pierwsza cześć cyklu "Bojowe zaloty".

Akcja książki rozgrywa się w ukochanej epoce wszystkich autorek romansów historycznych, czyli w Anglii okresu regencji. To wtedy bale trwały do białego rana, młode panny przyjeżdżały do Londynu na swój debiut, a wszyscy wysoko urodzeni kawalerowie byli trudni do zdobycia, przystojni i prowadzili bogate życie erotyczne.

Siostry Lorring niestety, z powodu rodzinnego skandalu sprzed czterech lat, żyją skromnie na prowincji, z dala od zgiełku wystawnego życia jakie prowadzi londyńska arystokracja. Nie pragną jednak zmian, zwłaszcza takich które nadciągają w osobie ich nowego opiekuna prawnego  - świeżo upieczonego lorda Danvers. Zamierza on szybko pozbyć się problemu pieczy nad trzema niezamężnymi damami, znajdując im mężów w trybie natychmiastowym. Arabella (najstarsza z sióstr) postanawia przekonać go, że jest to w zupełności zbędne, a nawet niemożliwe do zrealizowania, gdyż żadna z sióstr nie zamierza wychodzić za mąż.

Marcus lord Danvers już w chwili pierwszego spotkania z Arabellą ulega głębokiej fascynacji tą niezłomną kobietą, która bez mrugnięcia okiem sprzeciwia się mu, a nawet grozi mu szpadą. Proponuje jej zakład - przez okres dwóch tygodni będzie on zalecał się do niej, a jeśli po tym czasie Arabella zdecyduje, że nie chce wychodzić za niego za mąż, uwolni wszystkie trzy siostry od swojego nadzoru.

Pomysł historii może nie jest bardzo innowacyjny, na pewno czytałam już o podobnego typu zakładach, jednak w romansie nie o to chodzi, żeby zaskakiwał. W tego typu powieści najważniejsze jest żeby dawała dużo rozrywki w trakcie czytania, a na to nie możemy narzekać w przypadku "Rozkoszy damy". Nicole Jordan, a raczej Marcus Danvers dostarcza tytułowej damie wiele rozkoszy, o których czytamy z wypiekami na twarzy. Autorka na szczęście nie popada w przesadę z wątkiem erotycznym i książka całkiem nieźle trzyma się konwencji. 

Jedyne, co jak dla mnie było niedopuszczalne, to przyjaźń sióstr Loring ze znaną londyńską kurtyzaną. Na samą przyjaźń mogłabym jeszcze przymknąć oko, ale fakt zapraszania ją na rodzinne uroczystości uważam za niedopuszczalny w tamtym okresie. 

Na koniec chciałabym podziękować Tirindeth, u której kupiłam książkę. Dzięki niej poznałam nową autorkę romansów historycznych, które bezapelacyjnie należą do moich ulubionych, a Nicole Jordan daje sobie całkiem dobrze rade w tym gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...