"Miłość jest jak nieusuwalne znamię."
"Prawdziwa miłość pokonuje czas i odległość"
Takie oto banały przeczytać można na okładce tej książki i powiem szczerze, że nie czułam się przez to zachęcona do lektury. Jednak opisana historia nie okazała się być, aż tak bardzo zła, jak to na pierwszy rzut oka wyglądało.
Agnese i Lorenzo pierwszy raz spotkali się, gdy byli jeszcze dziećmi. On zabił kamieniem jej kaczuszkę, a ona postanowiła zgłosić to morderstwo policji. Tak niefortunnie zaczęła się ich przyjaźń, która z przerwami trwała całe lata. Była to przyjaźń dziwna - przesiąknięta emocjami, które na siłę obydwoje tłumili. Ciągle nie był to właściwy czas, aby ich uczucia się skonkretyzowały. Inne związki, odległość jaka ich dzieliła, obawa przed zaangażowaniem - to główne przyczyny ich ciągłego rozdzielenia. Czy Agnese wreszcie zdobędzie się na spojrzenie prawdzie w oczy? Czy uświadomi sobie, że Lorenzo jest dla niej "mężczyzną - transatlantykiem"?
W recenzjach książki często powtarza się opinia o jej chaotyczności. Muszę przyznać że dużo zamętu w całość fabuły wprowadza prolog, który dopiero po jakimś czasie okazuje się być wątkiem tej historii, który rozegra się jakieś 15 lat po wydarzeniach z pierwszego rozdziału. Utrudnia nam też odnalezienie się w tej powieści to, iż Lorenzo nadał Agnese inne imię, którym się uporczywie do końca książki posługuje, o czym nie wiemy, czytając ten nieszczęsny prolog. Faktem też jest, że poszczególne etapy ich znajomości urywają się nagle i kolejny rozdział przenosi nas w czasie czasem o cztery, czasem o dwa lata. Niemniej jednak historia ta, pomimo swoich wad, wzruszyła mnie. Wiem, że nie jest najmądrzejsza. Wiem, że bohaterka sama jest sobie winna. Wiem, że prawdziwe życie wcale tak nie wygląda, ale jakoś tak przyjemnie sobie pomyśleć, że pomimo tego, że sami sobie skopaliśmy przyszłość, to i tak się wszystko wyprostuje.
Ciekawostką tej powieści są dwa epizody rozgrywające się w Polsce. Jeden ma miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych, drugi w czasie znacznie bliżej nam współczesnym. Jaki jest nasz kraj oczami Włoszki? Trochę dziwny, przede wszystkim szary i zimny, zacofany, ale też trochę magiczny ze względu na padający śnieg.
Nie oceniam tej książki jakoś bardzo wysoko. Nie niesie ona sobą nic, co zostanie ze mną na długie lata. Nie była też kontrowersyjna, ani też nie posiadała pikantnych scen łóżkowych. Ale urzekła mnie na tyle, że daję jej 3+
Nie lubię książek które wprowadzają zamęt. Jakoś nie przemawia do mnie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńFakt. To było nieco drażniące początkowo.
UsuńI o to chodzi w książkach, żeby budziły emocje :) Zwłaszcza, gdy czytam romans czy ogólnie powieść obyczajową, chcę się wzruszyć, chcę po odłożeniu książki czuć radość i chcę żeby mnie oczarowała :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy sięgnę po tą konkretną, którą zrecenzowałaś, ale może poszukam czegoś innego tej autorki :)
W Polsce jest to jedyna wydana jej książka.
UsuńPięknie napisałaś o romansach. Ja właśnie dlatego czytam takie książki. I jeszcze dlatego że dzięki nim czuję się jak stu procentowa kobieta.
Przeczytam ze względu na to właśnie, że chcę zobaczyć jak widzi nas Włoszka :)
OdpowiedzUsuńEpizody w Polsce nie są bardzo długie, ale dla rozwoju tej historii całkiem znaczące.
Usuń