poniedziałek, 2 listopada 2015

"Legenda" Nora Roberts


Drugi tom cyklu "Trzy siostry"
Wydana wcześniej pod tytułem "Niebo i ziemia"

Na fali swojego zachwytu książką "Trzy boginie" Nory Roberts, postanowiłam zakupić kolejne pozycje tej autorki. Niestety dość nieszczęśliwym zrządzeniem losu trafiłam na historię, będącą środkową częścią trylogii, co sprawiło mi wiele trudności w trakcie lektury. Ale zacznijmy od początku...

Ripley jest policjantką, pełniącą swoją służbę na malutkiej wysepce u wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Sama wyspa jest niezwykle tajemnicza, jej historia wiąże się z legendą o trzech siostrach  - czarownicach, które władały trzema żywiołami - ziemią, ogniem i powietrzem. Ripley jest potomkinią jednej z sióstr. W genach otrzymała szczególną moc, jednak przed laty wyrzekła się swojego daru w obawie przed krzywdą, którą mogłaby wyrządzić swoim bliskim. Zostaje zmuszona do złamania swojego postanowienia, gdy na wyspę przyjeżdża Mac - badacz zjawisk paranormalnych. 

Duży problem ze śledzeniem całego wątku wiąże się z pierwszą częścią cyklu, w której rozegrało się wiele bardzo znaczących wydarzeń. Dodatkowo legenda związana z trzema siostrami musiała być dokładniej wytłumaczona w tamtej części trylogii. Ja, zaczynając czytać nie po kolei, miałam duże trudności z ogarnięciem motywu związanego z klątwą, przeznaczeniem i mitem o trzech siostrach. Docierając do końca tej powieści, ciągle nie bardzo byłam pewna, o co w tym wszystkim chodziło. 

Złym pomysłem było pominięcie pierwszej części, także ze względu na historię rozgrywająca się w teraźniejszości. Choć wątek romantyczny Ripley i Maca jest nowością, jednak oś całej opowieści jest przedłużeniem wydarzeń, które rozegrały się w książce "Wyspa trzech sióstr" (w innym tłumaczeniu "Podniebny taniec"). Mimowolnie wiele dowiadujemy się o tej powieści, co nie nastraja pozytywnie do pomysłu nadrobienia braków.

Nie zachwyciła mnie ta książka. Abstrahując od moich problemów związanych ze zrozumieniem opowieści, największy sęk tkwił w tym, że nie polubiłam głównych bohaterów. Szczególnie Ripley nie przypadła mi do gustu. Wiem że jest to czysto moje, jednostronne odczucie, ale nie pasowała mi w żadnym wypadku do roli bohaterki romansu. Nora Roberts stworzyła ją jako kobietę bardzo butną, momentami wręcz ordynarną, mało kobiecą w swoim zachowaniu. Mac natomiast wyszedł autorce tak pełen sprzeczności, że aż mało wiarygodny, choć nie powiem że nie intrygujący. 

"Legenda" zatem okazała się dla mnie dużym rozczarowaniem. Spodziewałam się znacznie więcej, zwłaszcza że powstała ona w tym samym roku co "Trzy boginie".

3 komentarze:

  1. Czytałam kiedyś książkę autorki, była całkiem udana. Ale gatunek nie mój. Jednak jeśli kiedyś zachce mi się romansu, to będę szukać właśnie u tej pisarki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko kochana, jak ja dawno nie czytałam nic tej autorki, a pamiętam, że lubiłam jej książki, kiedy chodziłam jeszcze do liceum :) Lubiłam w nich to, że są inne, klimatyczne i gustowne, żadnej nadwyżki cukrzenia etc. :D Wszystko napisane ze smakiem i wciągajce :)
    Muszę wrócić do jej książek, dziękuję, że mi o tej autorce przypomniałaś :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Mona Te [Blog]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam "Trzy boginie", byłam zachwycona. Dużo akcji, nie koniecznie tej romantycznej.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...