wtorek, 3 listopada 2015

"Zdrada" Danielle Steel


Moje pierwsze spotkanie z najprawdziwszą cesarzową romansów. Chyba każdy, kto jakkolwiek interesuje się literaturą słyszał o Danielle Steel -dziesiątki książek, wiele z nich przeniesionych na duży ekran, nagrody, uwielbienie fanek. Wstyd było się przyznać, że nie znam jej twórczości, więc postanowiłam nadrobić zaległości.
"Zdrada" to powieść wydana stosunkowo niedawno. Ukazała się w 2012 roku, napisana więc została przez wielce już doświadczoną i uznaną autorkę, która dobrze wie czego oczekują po niej czytelniczki. 

Tallie Jones to niezwykle utalentowana pani reżyser (w polskim tłumaczeniu z uporem maniaka nazywana "reżyserką" - jak dla mnie oznacza to pomieszczenie w studiu nagrań, ale językoznawcą nie jestem, więc nie będę się bardzo czepiać). Prowadzi życie poświęcone pracy, wspomagana przez przyjaciółkę, która jako jej asystentka zastępuje ją w czynnościach codziennych takich jak : zakupy, płacenie rachunków, czy nawet prowadzenie samochodu. Jest szczęśliwa w związku z Huntem - człowiekiem na którym może polegać. Ale czy aby na pewno? Wszystko nagle wali jej się na głowę, gdy w trakcie audytu finansowego okazuje się, że ktoś systematycznie co miesiąc okrada ją na około 25 tysięcy dolarów. Wnikliwe śledztwo wykazuje, że Hunt od lat zdradza ją, a przyjaciółka wykrada jej pieniądze.

O naiwności ludzka, nie masz granic! Przynajmniej według Pani Steel, choć ja mam pewne wątpliwości co do racjonalności tej historii. Czy kobieta będąca reżyserem, pracująca wnikliwie obserwując ludzkie zachowania, zwłaszcza te udawane, byłaby aż tak ślepa, aby nie zauważyć fałszu, który królował w jej prywatnym życiu? Dla dobra powieści postanowiłam przymknąć oko na naiwność bohaterki i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Niestety nie spotkała wiele więcej ciekawych momentów do końca książki. Głównie mieliliśmy, w kółko ten sam motyw, coraz bardziej zagłębiając się w rozgoryczeniu nad zdradą bliskich. 

Bardzo nie przypadł do mojego gustu styl pisania Danielle Steel. Taki mało subtelny - gdy coś było czarne, autorka musiała napisać wprost "To było czarne", a następnie powtórzyć to jeszcze kilka do kilkunastu razy w prawie identycznych słowach, nie siląc się nawet na odrobinę zabawy synonimami. Czytelnik w trakcie czytania "Zdrady" nie ma ani metra przestrzeni do rozwinięcia swojej wyobraźni i inicjatywy. Każdy najdrobniejszy szczegół ma podany na tacy pod sam nos, a następnie potwierdzony przez wypowiedzi kolejnych bohaterów, w dodatku w tych samych słowach.

Oprócz wątku głównego, w romansie pojawia się wątek poboczny związany z historią księgowego Tallie, który to wciśnięty jest w opowieść bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Wydaje się być jedynie zapychaczem treści, aby książka nie wyszła autorce zbyt krótka. Co najdziwniejsze ostatnie zdanie książki dotyczy właśnie tego wątku, co już zirytowało mnie maksymalnie. 

A jaka jest historia miłosna? Jak dla mnie zupełnie bez emocji. Nawet jedno jedyne dramatyczne wydarzenie, na całe  blisko 250 stron książki, nie pociągnęło za sobą silnych przeżyć między bohaterami - Tallie i ....agenta FBI prowadzącego śledztwo w jej sprawie.

Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zdecyduję się na romans napisany przez Danielle Steel. Może dam jej jeszcze jedną szansę, ale dopiero za jakiś czas, chwilowo muszę odpocząć od jej prozy.

4 komentarze:

  1. Czytałam "Zdradę" i również była rozczarowana, ale to nie pierwsza moja styczność z panią Steel. Dałam jej szansę parokrotnie, ale rezultat był taki sam: rozczarowujący, naprawę uwielbiam romanse, ale nie rozumiem co ludzie widzą w jej powieściach. Ja swoją przygodę z pisarką już zakończyłam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja postanowiłam dać jej tylko jedną szansę więcej, ale jakoś się nie spodziewam zmiany moich poglądów.

      Usuń
  2. Kurcze, no właśnie słyszałam, że babka jest słabiutka, tylko nazwisko strasznie znane. Co stylu Sparksa - niby fajne historie miłosne, a jednak napisane takim językiem, że mam ochotę sobie wydrapać oczy, jak je czytam -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super podsumowałaś ten styl. Dokładnie tak samo myślę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...