Postanowiłam dać Stephanie James jeszcze jedną szansę. Po fatalnych początkach z książką "Mężczyzna znad jeziora" pomyślałam, że gorzej już nie będzie i w sumie miałam rację. Chociaż "Diabelska cena" wiele znacząco nie podniosła poziomu. Zastanawiam się nawet czy Jaynne Ann Krentz wszystkie swoje kiepskie produkcje postanowiła podpisać właśnie tym pseudonimem, czy to tylko zbieg okoliczności.
Emetina wynajmuje domek nad oceanem, pod pretekstem wakacji, a w rzeczywistości chce zbadać letnią siedzibę Leightona - mężczyzny, który szantażuje jej brata. W trakcie jednej z nocnych eskapad, gdy próbuje się włamać do domku, zostaje przyłapana przez tajemniczego sąsiada Juliana i jego złowieszczo wyglądającego psa rasy doberman - Kserksesa. O Julianie krążą plotki, że tak na prawdę jest szefem mafii, ukrywającym się w cichym turystycznym miasteczku. Dlatego też, gdy proponuje on pomoc Emetinie, nie potrafi ona mu odmówić.
Znowu mamy idiotyczny motyw posiadania kobiety przez mężczyznę. Niewytłumaczalną niczym chęć zniewolenia dziewczyny, którą zna się raptem od kilku dni. Tym razem poznajemy chociaż szczątkowe myśli Juliana, które trochę uczłowieczają go w naszych oczach. Do tego nie zachowuje się on aż tak bardzo prześladowczo, jak wspominany wcześniej "mężczyzna znad jeziora".
Za to Emetina ma jedną szczególną cechę, którą przywołuje skojarzenia z chyba najsłynniejszą bohaterką erotyczną literatury - Anastasią Steel. Przy byle okazji zagryza dolną wargę, czym nieustannie zwraca uwagę swojego mężczyzny. Czyżby E.L. James czytała "Diabelską cenę"?
Podsumowują - szału nie ma. Ale bywało też gorzej. Jeśli nie macie nic lepszego pod ręką, można przeczytać.
Nie dla mnie. W ogóle do mnie nie przemawia, nic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/