niedziela, 17 stycznia 2016

"Szansa" Kristin Hannah


Lubię romanse pisane w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Charakteryzują się one specyficznym stylem, niepowtarzalnym klimatem i tym czymś, czego brak mi w romansach pisanych współcześnie, a czego wcale nie potrafię nazwać. "Szansa" napisana w 1993 roku jest własnie dokładnie taka.

Pomysł opowieści jest po prostu genialny. Bardzo innowacyjny i niepowtarzalny. Tessa ginie w wypadku. Ponieważ jej życie trudno było nazwać szczęśliwym, dostaje od Boga jeszcze jedną szansę. Musi tylko wybrać sobie mężczyznę, z którym chciałaby zbudować sobie przyszłość. Jej decyzja pada na Jacka, którego smutek w oczach ujął ją od pierwszego wejrzenia.

W magiczny sposób Tessa budzi się w ciele innej kobiety, która powinna była umrzeć w trakcie porodu. Największym dla niej zaskoczeniem jest to, że znajduje się nie w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, ale w drugiej połowie wieku dziewiętnastego. Brak nowoczesnych udogodnień i surowe życie pionierów Ameryki przyprawi ją w pierwszym momencie o atak paniki. Jednak nie to będzie jej największym problemem. Okazuje się, że trafia do rodziny z naprawdę dużymi problemami. Między małżonkami nie ma miłości, jest raczej strach i pogarda. Dzieci czują się odrzucone i niekochane. Tessa będzie musiała włożyć dużo wysiłku aby odkryć tajemnicę sprzed lat, która spowodowała obecny stan rzeczy i zmienić nastroje panujące w jej nowym domu.

Książka jest bardzo fajnie napisana. Czyta ją się szybko i sprawnie. Historia jest bardzo wciągająca, a zagadki z przeszłości odkrywane są powolutku, utrzymując nasze zainteresowanie ciągle na wysokim poziomie. Jedyne, czego mi brakowało, to odrobina więcej humoru, o który aż się prosiła sytuacja w jakiej znalazła się Tessa. Nowoczesna, wykształcona kobieta, od zawsze mieszkająca w centrum miasta, będzie musiała poradzić sobie z życiem na farmie w czasach z przed stu lat. To mogłoby być bardzo zabawne. 

Owszem autorka daje nam może dwie, może trzy sceny kiedy to nasza bohaterka musi zderzyć swoje nawyki z nowym życiem, ale potencjał nie został w pełni wykorzystany. Myślę, że Hannah postawiła bardziej na uczuciowy aspekt całej historii. Opisała wiele cierpienia, walki z własnym strachem i problemami. Postawiła na to, aby wzruszyć czytelnika a nie go rozbawić. Ale nie martwcie się. Wcale nie grała niepotrzebnie na emocjach. Jestem pierwszą przeciwniczką przesadnego doświadczania bohaterów i wyciskania czytelniczych łez. W "Szansie" wszystkiego było w rozsądnych ilościach, tak aby sprawić, że lektura będzie zajmująca, wzruszająca, ale nie przerysowana. 

Jest to bardzo dobra książka, którą gorąco polecę, każdej kobiecie szukającej lektury pełnej emocji.

Wyzwanie Przeczytam tyle ile mam wzrostu: 9,2cm+2,7=11,9 cm/172cm

2 komentarze:

  1. Słyszałam chyba co nieco o autorce, ale o tej powieści nic. Najwyższy czas to zmienić ;)


    Pozdrawiam,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z pierwszych tej Pani. Ale na pewno warta uwagi.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...