wtorek, 18 kwietnia 2017

"Kochanek lady Angeli" Candace Camp


To nie pierwsze moje spotkanie z autorką, i na pewno nie szczególnie udane. Spodziewałam się znacznie przyjemniejszej lektury, zwłaszcza, że Camp potrafi napisać bardzo lekkiego i przyjemnego historyka. A co dostałam? Przyciężką opowieść, z motywem spotkania po latach, rozwodem, szantażem i mnóstwem problemów.

Angela jako szesnastolatka pałała namiętnym uczuciem do Camerona, który był stajennym w posiadłości jej dziadka. Gdy ich związek wyszedł na jaw, chłopak został pobity i odprawiony z pracy, a dziewczyna zmuszona do małżeństwa z nieprzyjemnym lordem Dunstanem. Mija trzynaście lat. Angela jest już po rozwodzie, a jej wspomnienia z małżeństwa nawiedzają ją w nocnych koszmarach. Autorka bardzo postarała się, abyśmy zapałali niechęcią do Dunstana. Opisy jego wyczynów budzą niesmak i są aż nazbyt nieprzyjemne, jak na romans historyczny. Cameron natomiast wraca po latach spędzonych w Ameryce jako bardzo bogaty mężczyzna i szantażem nakłania Angelę do zawarcia z nim małżeństwa.

Akcja książki dzieje się w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku i jest tam umieszczona chyba jedynie ze względu na rozwód Angeli, który w latach wcześniejszych byłby nie do pomyślenia. Po za tym, oraz poza podrożą koleją, nic nie wskazuje na czas akcji. Równie dobrze mógłby to być okres regencji. Autorka nie pokusiła się o to, aby popracować nad otoczką rozgrywanych wydarzeń.

I choć fabuła nie jest tak w stu procentach powieleniem setek innych książek, to wcale nie zachwyca. Za dużo chciała Camp zmieścić pomysłów w jednej powieści. Przez co wszystko wydaje się być napisane bardzo niewiarygodnie. Skorzystała też z kilku standardowych zabiegów, takich jak nocne koszmary, szantaż, przypadkowe postrzelenie, nieznany ojciec Camerona. Wrzuciła to do jednego worka zamieszała a potem wylała na karty książki nie siląc się zbytnio na dopieszczenie szczegółów.

Zdecydowanie nie jest to mój ulubiony historyk. Na jego obronę przyznam, że czyta się go szybko i łatwo. Jedno popołudnie i wieczór w zupełności wystarczyły mi na całą książkę. Była to taka mała rozrywka i odskocznia od codzienności, ale niestety nie zapadnie mi głębiej w pamięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...