Z romansami Anne Stuart miałam już wcześniej do czynienia i wyobrażałam sobie jakiego typu bohatera mogę się spodziewać w książce. Mroczny, zraniony w dzieciństwie, obecnie zdegenerowany i zepsuty. Ale powiem wam, że na to co prezentował sobą Lucien de Malheur, nie byłam przygotowana i wątpię, aby jakakolwiek czytelniczka mogła obojętnie przejść obok jego wyczynów w tej książce.
Miranda Rohan przeżyła tragiczne w skutkach zadurzenie w przystojnym dandysie. Tańce w ogrodach Vauxhall skończyły się uprowadzeniem, gwałtem i próbą przymuszenia jej do małżeństwa. Dziewczyna jednak nie poddała się presji opinii publicznej i wyklęta przez arystokrację, rozpoczęła samotne stosunkowo znośne życie. Dwa lata później ciągle nie narzeka na brak małżonka, ale gdy rodzina wyjeżdża z Londynu ogarnia ją odrobina nudy. Wtedy poznaje tajemniczego, okrytego niesławą Luciena de Malheur zwanego Skorpionem.
Ich przyjaźń ewoluuje w coraz większą fascynację, aż do momentu, gdy na jaw wychodzą prawdziwe intencję arystokraty. Pała on żądzą zemsty w stosunku do całej rodziny Rohan, gdyż obwinia brata Mirandy o samobójstwo swojej niezrównoważonej siostry. W ramach vendetty postanawia ożenić się z dziewczyną, wywieźć ją do swojej ponurej, bardzo zaniedbanej posiadłości i całkowicie odciąć jej kontakt z rodziną.
Nieprzyjemny typek? To dopiero czubek góry lodowej jego występków. Szybko dowiadujemy się, że to on stał za fatalną przygodą Mirandy z jej pierwszym pseudo narzeczonym. A dalsze jego poczynania z dziewczyną naprawdę wołają o pomstę do nieba.
Na szczęście Miranda nie jest potulną owieczką i z wypiekami na twarzy czytamy o jej pomysłach na utrudnienie życia Lucienowi.
Bardzo polubiłam postać kobiecą tej powieści i z przyjemnością przeczytałam całą książkę tylko dzięki niej. W ogóle dużo rozrywki dała mi ta pozycja, pomimo tego, że scyzoryk mi się w kieszeni otwierał na za każdym razem gdy Lucien pojawiał się na stronach powieści.
Książka jest łatwa, ciekawa, może nie do końca przyjemna, ale na pewno wywołująca wiele emocji, a przecież tego szukamy w lekturze. Szkoda tylko, że kara jaka spotkała na koniec bohatera nie była bardziej dotkliwa, ale za to bardzo zabawna i wręcz kultowa dla miłośniczek romansów.
Czy można tę książkę przeczytać mimo nieznajomości innych części serii? Bo mnie zaintrygowałaś tym tytułem xD
OdpowiedzUsuńOczywiście. Pierwsza część dotyczy dziadka Miarndy, druga jej ojca. Ostrzegam jednak, że do książki należy podejść z odpowiednim dystansem.
UsuńTo coś w stylu "W objęciach diabła" Catherine Coulter? Jeśli tak, to będę się raczej trzymać z daleka :-)
OdpowiedzUsuńCoulter czytała tylko jedną książkę "Białe noce" i omijam ą od tamtej pory szeroki łukiem. A to pomimo swoich niedorzeczności czytało się całkiem fajnie.
Usuń