To nie pierwsze moje spotkanie z tą książką. Do Sagi o Ludziach Lodu wracałam już nie raz. Zazwyczaj w chwilach zmęczenia, w trudnym okresie, gdy książka miała być dla mnie lekarstwem na rzeczywistość. Gdy miała mnie oderwać od natłoku myśli, poprawić mi zły humor, gdy miała przynieść mi przyjemność, nie wymagając ode mnie zbyt wiele. Książki Margit Sandemo są bardzo dobrym lekarstwem na chandrę.
"Zauroczenie" to dopiero początek, to pierwsza część Sagi, która swoimi rozmiarami wzbudza mój nieustanny podziw. Poznajemy w niej młodziutką Silije, która straciła całą rodzinę w wyniku panującej w Norwegii zarazy. Powodowana dobrocią serca przygarnia dwoje dzieci, które tak jak ona nie mają nikogo na świecie, chociaż sama nie jest w stanie o siebie należycie się zatroszczyć. Los jednak wynagradza jej dobre uczynki i zsyła na jej drodze tajemniczego mężczyznę, który swoim wyglądem budzi niepokój w sercu dziewczyny. Tym mężczyzną jest dotknięty przekleństwem członek tajemniczego rodu Ludzi Lodu. Znajomość ta okaże się dla dziewczyny znamienna w skutki i zaprowadzi ją do miejsca, które od najmłodszych lat budziło w niej lęk.
Gdy po raz pierwszy czytałam Sagę, trafiłam na nią przypadkiem i to c zupełnie nie po kolei. Teraz, gdy całkiem na chłodno podeszłam do pierwszej części tej opowieści, muszę przyznać, że nie zapowiada ona sobą tego, co będzie nas czekać w następnych tomach. Historia opisana w "Zauroczeniu" jest całkiem przyjemna, ale jej przebieg nie budzi tak wielkiego zaciekawienia, jak robić to będą późniejsze tomy. Początek opowieści wydaje się być nieco naiwny i może zniechęcić wielu czytelników, ale na prawdę warto przymknąć oko na pewne niedociągnięcia autorki, przy konstruowaniu tej opowieści i podjąć dalej lekturę Sagi.
Książka jest niezwykle krótka, tak jak i kolejne z serii. Czyta się ją błyskawicznie. Na połknięcie całej historii wystarczy jeden długi wieczór. Zwłaszcza, że napisana jest na tyle plastycznym językiem, że wciąga czytelnika bez reszty w swój świat.
Erotyka w "Zauroczeniu" jest w stadium raczkującym. Widać, że autorka dopiero rozwijała swoją fantazję w tym aspekcie. Dalsze części będą znacznie bardziej odważne. Ale emocje bohaterki kierowane do tajemniczego mężczyzny opisane są na tyle wiarygodnie, że czytelniczka sama może zapałać silnym do niego zauroczeniem. A opisy jego budzącego niepokój wyglądu są bardzo pobudzające. Na pewno spodoba się kobietom lubiącym wyjątkowo męski typ urody. Mi się podobał.
Jako wielka fanka Sagi o Ludziach Lodu, mogę nie być obiektywna w ocenie poszczególnych jej części. Mimo to widzę pewne wady "Zauroczenia", które w żadnym jednak wypadku nie zniechęcają mnie do dalszych tomów. I wszystkich, tych, których zawiodła ta książka, szczerze zachęcam do kontynuacji przygody z literaturą Margit Sandemo. Będzie coraz lepiej.
Saga <3. Tak jak ty zaczęłam tą sagę nie po kolei i... zakochałam się w niej. Jest po prostu magiczna i jestem ciekawa, czy równie mocno mnie zachwyci, jak za pierwszym razem. Jestem ciekawa, czy inne sagi Margit mnie zachwycą. Czytałaś coś jej innego?
OdpowiedzUsuńCzytałam całą Sagę o Królestwie Światła i była super tak do połowy. Końcowe tomy trochę obniżały loty. Sagę o Czarnoksiężniku czytałam wybiórczo więc nie mogę jednoznacznie ocenić.
UsuńMi też się podobało :D Co prawda Tengel Dobry nie jest moim ideałem z tej serii, mam swoich :P Ale i tak czytało mi się tę część bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńMi w pamięci jakoś bardziej zapadły postacie kobiece. Sol, Villemo, Vanja, Saga - to moje faworytki.
UsuńW liceum się zaczytywałam w Sadze o Ludziach Lodu. To były czasy. Ciekawe czy teraz by mi się tak podobało jak wtedy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mniej. Ale patrząc na całokształt ciągle doceniam ogrom pracy, wiedzy i fantazji autorki.
UsuńDzięki za przypomnienie! Biorę się za tę serię chyba od liceum, zawsze coś mi wypadało. Tym razem już koniecznie przeczytam. :D
OdpowiedzUsuńErna