Nie dawno rozpoczęłam głębsze zapoznawanie się z serią "Opowieści Margit Sandemo". Autorkę znam i uwielbiam od lat. To z nią zaczynałam moją przygodę z romansem. "Saga o Ludziach Lodu" to dla mnie fenomen, który nie powtórzył się jak dotąd w literaturze, pod którego wrażeniem jestem nieustannie. Niestety w kolejnych zaliczanych przeze mnie opowieściach ciągle mi czegoś brakuje.
Tym razem autorka przenosi nas do siedemnastowiecznej Kopenhagi. Poznajemy Berenda, który służy pomocą zaprzyjaźnionej rodzinie arystokratów w odzyskaniu straconego przez nich majątku. Narażony w związku z tym jest na pewne niebezpieczeństwa, z których ratuje go wychudzona dziewczyna w łachmanach - Caroline.
Niby wszystko jak pisane dla mnie - nietypowe miejsce i czas akcji. Ciekawa historia, motywy na poły baśniowe - podniesienie z biedy, ubóstwa i niewiedzy, trochę niebezpieczeństwa. No brzmi cudownie. Co jednak nie gra? Wydaje mi się że autorka nie daje rady w małych formach. Gdy historia zostanie okrojona z rozmachu jaki ma cała saga, gdy nie ma ona elementów fantasy, w których Sandemo jest genialna, wychodzą pewne niedociągnięcia. "Królewski list" co prawda jest stosunkowo dobra opowieścią, choć w mojej pamięci nie zapadnie na długo.
Ja jednak nie zrezygnuję z czytania książek Autorki. Liczę na to że także w Opowieściach znajdę perełki, na miarę jej sag.
Przeczytałam wszystko, co zostało wydane w Polsce tej autorki :-) Też kocham. Cały cykl opowieści jest fajny, ale tak jak piszesz, czegoś tam brak. Jedne historie bardziej zapadają w pamięć, inne mniej. Ta akurat mniej - jeśli o mnie chodzi. Na pewno warto przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńWczoraj natknęłam się na "Jasnowłosą" - ona na pewno zapadnie mi w pamięci. Nie często czyta się historię napisana przez Norweżkę, rozgrywającą się na Zaporożu :)
UsuńPamiętam jak parę lat temu moja mama zaczytywała się właśnie w Sadze o Ludziach Lodu. Bardzo się jej ta saga podobała. Ja wówczas nie byłam takim książkomaniakiem jak obecnie, więc nawet nie zwracałam na te książki szczególnej uwagi. Jednak chyba będę musiała zapoznać się z twórczością autorki, a skoro twierdzisz, że "Królewski list" nie zapadnie w Twojej pamięci na długo, to chyba zacznę od Sagi o Ludziach Lodu. Jednak to dopiero przez wakacje, jak będzie więcej czasu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
"Saga o Ludziach Lodu" na prawdę warta jest przeczytania, ale rzeczywiście trzeba sobie zarezerwować trochę czasu. Wszak ma ona 48 części.
Usuń