Pierwsza część cyklu Hawk's Way
Czasem nachodzi mnie ochota na romans typu harlequin. Zazwyczaj ma to miejsce, gdy mam chandrę, gdy jestem zmęczona, gdy wcześniej czytałam coś bardzo wymagającego. Lubię wtedy sięgnąć po książkę, którą przeczytam w jeden wieczór, od której nie będę się mogła oderwać, i nie będzie ona ode mnie wymagać skupienia i zbytniej uwagi.
I wbrew temu co niektórzy z was uważają, są lepsze i gorsze harlequiny, nie tylko te beznadziejne. Niestety "Honey i włóczęga" ma średnie loty w tej kategorii.
Natknęłam się na tę pozycję autorstwa Joan Johnston przy okazji mojej fascynacji klimatem Indian Ameryki Północnej ( w tym samym czasie czytałam również wcześniej już opisany "Rezerwat miłości" Rebecki Winters). Honey to wdowa wychowująca samotnie syna i prowadząca ranczo w Teksasie. Pewnego dnia poznaje Jesse'a który zatrudnia się u niej jako pomocnik. Jego indiańskie pochodzenie i wędrowny tryb życia czyni go podejrzanym osobnikiem, ale kobieta postanawia zaryzykować i poddać się porywom ciała.
Nie ma w tej książce niczego specjalnego. Jest dość schematyczna i mało oryginalna. Do tego całkiem bogata w typowo harlequinowe potworki typu elektryczny dotyk, miękkie kolana i pocałunki odbierające świadomość. Do tego wątek pozaromansowy jest też mocno naciągany -krwiożerczy złodzieje bydła i te sprawy.
Ale na pocieszenie powiem, że czytałam znacznie gorsze pozycje tego typu, więc dla rozluźnienia zawsze można połknąć w jeden wieczór. Nie pozostawi skazy na psychice a rozproszy nudę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz