Pierwszy tom cyklu Wallflowers.
Zmierzch epoki regencji w Anglii. Arystokraci ciągle miewają się całkiem nieźle, ale w ich świat coraz śmielej wkraczają nowobogaccy wywodzący się spoza ich klasy. Ekstrawaganccy Amerykanie przynoszą powiew świeżości do wytwornych salonów, a stare rodziny, które przywykły do życia bez pracy zaczynają upadać finansowo.
Annabelle Peyton to wysoko urodzona dziewczyna, która po śmierci ojca, wraz z matką i nastoletnim bratem, musi ukrywać przed światem swoją trudną sytuację. Jej jedyna szansa na uratowanie siebie i rodziny to bogaty mąż, który spłaci narastające długi, opłaci szkołę jej brata i zapewni dostatnią przyszłość wytwornym panią. Niestety w towarzystwie rozeszły już się plotki, że Annabelle nie ma posagu, a jej niewątpliwe atrakcyjne wdzięki skłaniają panów do czynienia jej niezbyt pożądanych awansów.
Wraz z przyjaciółkami, które tak jak ona podpierają ściany w tracie balów, postanawia sporządzić listę najbardziej odpowiednich kandydatów na męża i zapolować na jednego z nich w trakcie letniego przyjęcia w posiadłości hrabiego Westcliffa. Za cel Anabelle obierze sobie hrabiego Kendalla, który choć całkiem sympatyczny, nie grzeszy spontanicznością i wydaje się być raczej nudnym towarzyszem.
Niespodziewanie, w trakcie swojej wizyty na wsi, dziewczyna spotyka Simona Hunta, który postanawia popsuć jej szyki. Jest on zagorzałym wielbicielem Anabelle od lat, jednak jego szanse u pięknej arystokratki są dość nikłe, ze względu na jego niskie urodzenie. Czym zdoła on ją do siebie przekonać? Swoim niebotycznym majątkiem? Inteligencją i sprytem? Czy może niepohamowaną namiętnością?
"Sekrety letniej nocy" podobał mi się bardzo. To, że Simon nie jest z pochodzenia arystokratą czyni z historii coś nowego. Bohaterka tym razem nie musi przekonać do siebie partnera, lecz musi przekonać siebie, że życie wyższych sfer to tylko zwykła ułuda. Sama Anabelle jest też dość wyjątkową bohaterką. Może wzbudzić mieszane uczucia swoim wyrafinowaniem, ale ja osobiście bardzo ją cenię właśnie za szczerość względem siebie i osób jej bliskich. Nie jest ona zakłamana przez obyczajowość w której się obraca - wie co musi zdobyć i potrafi się przyznać do tego, że jest bardzo zdeterminowana.
No i Simon! Ach, ten Simon! Bohater marzenie. Kolana miękną, a oczy rosną do wielkości talerzyków deserowych. Przystojny, dobrze zbudowany, charyzmatyczny i lekko niebezpieczny. Mężczyzna, który zawsze zdobywa to czego zapragnie. Do tego troskliwy, opiekuńczy i namiętny. Czego można chcieć więcej od bohatera romansu? Tego, by był majętny oczywiście - nie martwcie się, Simon w tej kwestii też nie zawodzi.
Moje poprzednie spotkanie z Lisą Kleypas to był cykl Bow Street. Niezbyt udany według mnie - nazbyt erotyczny, trochę mało realistyczny, przekombinowany, przejaskrawiony. Natomiast Wallflowers zaczyna się na prawdę obiecująco. "Sekret letniej nocy" stał się jednym z moich ulubionych historyków. Teraz z niecierpliwością będę czekać na "Jesienne zauroczenie", a zapowiada się, że jego bohaterem będzie Westcliff, który już wcześniej pojawiał się na stronach romansów Kleypas, na przykład w "Bezcennej miłości". Zaczynam odliczać dni...
Rzeczywiście seria o detektywach jest słaba, ale i tak uwielbiam książki Lisy. Po tę serię też na pewno sięgnę! :)
OdpowiedzUsuń